czwartek, 15 listopada 2012

Światowa klasa Urugwajczyków

Do Gdańska przyjechała jedna z najlepszych drużyn świata czyli Urugwaj. Dla podopiecznych Waldemara Fornalika czekał bardzo ważny sprawdzian przed meczami eliminacyjnymi z Ukrainą i San Marino. W tym spotkaniu selekcjoner reprezentacji Polski mógł przetestować ustawienie i sprawdzić niektórych zawodników. Oscar Tabarez przed ta potyczką powiedział, że jego piłkarze na boisku nie odpuszczą ani minuty. Notabene w składzie gości zabrakło Diego Forlana i Diego Pereza, którzy pozostali w swojej ojczyźnie. Z kolei Waldemar Fornalik postanowił posadzić na ławce rezerwowych Jakuba Błaszczykowskiego, gdyż wrócił świeżo po kontuzji. Nie chciał ryzykować jego stanu  zdrowia, dlatego Kuba nie rozpoczął tego spotkania od pierwszych minut. Duży dylemat miał nasz selekcjoner, który wahał się na kogo postawić w bramce. Zdecydował się jednak na to, że jedną połowę zagra Przemysław Tytoń, a drugą Tomasz Kuszczak. Dużym problemem dla Fornalika był brak Jakuba Wawrzyniaka z powodu urazu. Na lewej stronie postawił na Marcina Komorowskiego, notabene kiedyś występował na tej pozycji. Ten mecz był jubileuszowy dla Roberta Lewandowskiego, albowiem rozgrywał mecz nr 50 w reprezentacji Polski. Zapewne chciał zdobyć gola, którego nie udało mu się zdobyć od spotkania z Grecją. Urugwaj nie chciał odpuszczać tego spotkania i widoczne było to na samym początku. Znali nasze słabe strony, lecz także nasze zalety. Na skrzydle rozpędzony był Kamil Grosicki, chcąc skonstruować jakąś ciekawą akcje. Już w pierwszych minutach dobrze centrował, aczkolwiek ta akcja minęła się z celem. Urugwajczycy nie chcieli odpuszczać i Cavani mógł pokonać Przemysława Tytonia, ale nasz bramkarz wywiązał się ze swoich obowiązków. Polacy byli w tym meczu zdekoncentrowani, słabo grali w środkowej strefie boiska. Najbardziej znać osobie dawała ta dwójka z przodu, a mianowicie Edinson Cavani i Luis Suarez. Pokazywali swoimi sztuczkami, że są wirtuozami światowej klasy. Każdy atak "Celestes" był wyprowadzany skrzydłami, poprzez płaskie, prostopadłe zagrania. Nasi obrońcy w pewnych momentach nie wiedzieli jak się mają zachować. Przy graczach urugwajskich grali w zbyt dużych odstępach od nich, więc nasi przeciwnicy  mieli dużo swobody. Staraliśmy się zaskoczyć rywala solidną kontrą. Robert Lewandowski mógł pokonać Fernando Muslere, ale ten pokazał prawdziwy kunszt swoich umiejętności. Później próbował Ludovic Obraniak z dalekiej odległości, lecz ten strzał nie zakończył się pomyślnie. Goście mieli w swojej drużynie klasowych zawodników, co odzwierciedlało się na placu gry. Mądrze rozprowadzane akcje, które budziły sporą obawę u naszych defensorów. Ten brak koncentracji dał się we znaki w 22 minucie. Reprezentacja Urugwaju objęła prowadzenie po samobójczym trafieniu Kamila Glika. Bohater meczu z Anglią zaliczył wpadkę o jakiej musiał szybko zapomnieć. Brakowało stabilizacji u defensywnych pomocników reprezentacji Polski. Eugen Polanski w dziecinny sposób został ogrywany przez Urugwajczyków, co otwierało drogę do bramki Przemysława Tytonia. W 34 minucie Luis Suarez założył siatkę Glikowi, podał prostopadłą piłkę do Cavaniego i ten pokonał naszego goalkeepera. W ten oto sposób Urugwaj był blisko przełamania swojego kryzysu. Od pięciu spotkań byli bez zwycięstwa. Jeszcze szukaliśmy gola do szatni, ale Grosicki trafił w boczną siatkę. Po pierwszej części spotkania goście pewnie prowadzili 2:0. Na drugą cześć meczu podopieczni Waldemara Fornalika, chcieli jak najszybciej zapomnieć o nieudanym początku. Mieli nadzieje, że zdołają się przełamać i przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Waldemar Fornalik przeprowadził dwie zmiany w swoim zespole. Boisko opuścili Kamil Glik i Przemysław Tytoń, a w ich miejsce pojawili się Damian Perquis i Tomasz Kuszczak. Ten drugi dostał szansę na którą  od dawna czekał. Urugwaj nie chciał, aby Polacy doprowadzili nawet do remisu. Starali się wybijać ich z rytmu, prezentując przy tym światowy poziom. Na boisku byłą widoczna różnica klas pomiędzy tymi zespołami. Tak jak w pierwszej odsłonie meczu, goście płaskimi, prostopadłymi podaniami szukali kolejnych okazji do podwyższenia rezultatu. Polacy mimo wszystko nie poddawali się. Łukasz Piszczek próbował zaskoczyć Fernando Muslere, ale ten kolejny raz udowodnił swoje duże umiejętności. Chcieliśmy się wznieść na wyżyny swoich możliwości, ale nadal Muslera był niepokonany. W końcu nasza zaciętość, pełna determinacja przyniosła owoce. Ludovic Obraniak kapitalnym strzałem pokonał urugwajskiego goalkeepera i zdobył bramkę dla naszego zespołu. Po tej bramce była nadzieja na odmienienie losów tego meczu. Jednak spoczęliśmy na laurach, szybko popadając w samozachwyt po tym golu. Luis Suarez stanął oko w oko z Kuszczakiem i okazał się lepszy od reprezentanta Polski. Wtedy już Urugwaj był blisko końcowego triumfu. W 72 minucie na boisku zobaczyliśmy Łukasza Trałkę, który zmienił słabo grającego w tym meczu Eugena Polanskiego. Miał on tylko 18 minut na to, aby pokazać trenerowi Fornalikowi, że warto na niego stawiać także w kolejnych konfrontacjach. Minutę później Jakub Błaszczykowski pojawił się na murawie. Jednakże boisko opuścił Kamil Grosicki, ten który napędzał akcje naszego zespołu. Polacy byli jednak bezradni i były już znikome szanse na zmianę rezultatu. Na ostatnie minuty pojawił się Arkadiusz Milik, zmieniając Grzegorza Krychowiaka. Ten 18 letni zawodnik Górnika Zabrze, chciał za wszelką cenę dobrze pokazać się przeciwko Urugwajowi. Wynik ten nie uległ zmianie i odnieśliśmy porażkę z klasowym zespołem. Urugwaj pokazał jak się gra w piłkę, przewyższając umiejętnościami nasz zespół. Miejmy nadzieje, że szybko wyciągniemy wnioski z tej porażki i poprawi grę na zbliżające się marcowe mecze eliminacyjne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz