sobota, 12 stycznia 2013

Wszystkiego Najlepszego Roman!

Dzisiaj swoje 43 urodziny obchodzi znany dziennikarz i komentator Polsatu Sport, Roman Kołtoń. Znany jest z fachowych analiz, które dają kolorytu w studiu, czy w bezpośredniej transmisji. Pokazał wielu ludziom, że mając zamiłowanie do pasji, można stanąć na wyżynie swoich marzeń. Nigdy nie przejmuje się tym co mówią inni, bo robi to co kocha, mając pełną satysfakcje z dotychczasowego życia.



Urodził się on 12 stycznia 1970 roku w Złotoryi. Od dziecka wiązał przyszłość z futbolem, posiadając dużo ambicji w sobie. Najpierw zacięcie pragnął zostać piłkarzem, dlatego w młodym wieku został bramkarzem Górnika Złotoryja. Jednakże brakowało iskry, takiego polotu, który mógłby go zaprowadzić daleko w karierze bramkarza. Mimo takich przeciwności losu młody Kołtoń nie zamierzał się poddać, próbując swych sił w dziennikarstwie. W wieku 18 lat został współpracownikiem "Piłki Nożnej", gdzie pracował blisko dwa lata. Następnie przeniósł się do "Przeglądu Sportowego", robiąc duży krok w przód. Była to dla niego szansa, aby wspiąć się na dziennikarski szczyt. W 1995 roku został komentatorem stacji Canal +. Tam zajmował się meczami Bundesligi, którą się fascynował. Prowadził wraz z Mateuszem Borkiem program "Mecz + Mecz". Co więcej tego samego roku został korespondentem niemieckiego magazynu"Kicker". W owym okresie często jeździł na zgrupowanie reprezentacji Polski, pisząc mnóstwo świetnych artykułów i felietonów. Pierwszym jego owocem pracy był wyjazd na Mistrzostwa Świata we Francji w 1998, gdzie był korespondentem"Przeglądu Sportowego".

W sierpniu 2000 roku razem z Mateuszem Borkiem postanowił się przenieść do Polsatu, gdzie powstawał kanał o tematyce sportowej. Wówczas stacja miała prawa do Bundesligi, Ligi Mistrzów, Pucharu UEFA i co najważniejsze do Mundialu w Korei i Japonii 2002. Odejście z Canalu było sporym ryzykiem, które z perspektywy czasu bardzo się opłaciło. Na Mistrzostwach Świata w Korei i Japonii skomentował między innymi trzy mecze Polaków, mecz o 3 miejsce i finał. De facto Polsat nabył prawa do kolejnego Mundialu, więc dla Kołtonia było to wielkie spełnienie swoich marzeń. Mógł poczuć prawdziwą frajdę, komentując Finał Ligi Mistrzów wraz ze swoim przyjacielem Mateuszem Borkiem. Praca w Polsacie miała dla niego szczególne znaczenie, bo czuł się doceniany udowadniając, że w życiu można spełnić swoje marzenia, tylko po prostu wystarczy chcieć! Na niemieckich Mistrzostwach Świata zrelacjonował  między innymi trzy mecze Polaków i mecz o 3 miejsce. Dwa lata później skomentował swoje pierwsze Euro, w którym udział brali Polacy.

Może się też pochwalić, że przez trzy lata był redaktorem naczelnym "Przeglądu Sportowego". Dla niego było to zwieńczenie wieloletniej pracy, którą pokazał przez kilkanaście lat w redakcji. Stanął na czele gazety, będąc głównym dowódcą. Jednakże przestał pełnić tą funkcję w listopadzie 2007 roku, gdzie kilka miesięcy później został felietonistą "Interii.pl". De facto pisze teksty do dnia dzisiejszego, dlatego można czytać jego bloga"a bramki są dwie". Między innymi jest jednym ze stałych ekspertów w programie Cafe Futbol. W nim Kołtoń pełni osobę, która kontruje wypowiedzi swoich gości, stając się nieodzownym elementem owej audycji. Potrafi również kibica rozbawić do łez, po przez swoje żarty. Napisał kilka książek, które ukazały prawdziwe oblicze polskiego futbolu. Najbardziej ciekawa jest książka pt "Prawda o reprezentacji Korea i nie tylko..", która ukazała pierwsze po szesnastu latach Mistrzostwa Świata, jakie stały się dla nas nieudane. Prywatnie jest związany z Pauliną Czarnotą Bojarską, która jest reporterką w Canale+ podczas meczów Ekstraklasy.

Roman Kołtoń to świetny facet, który pokazuje młodym ludziom, że trzeba się w życiu ciężko starać, by spełnić swoje marzenia. Ma w sobie olbrzymią determinacje, która zaprowadziła go na wielki szczyt. Dziennikarzowi Polsatu możemy życzyć tego, żeby był w takiej kondycji, jaką dysponuje od ładnych paru lat. Miejmy nadzieje, że to on będzie komentował mecz Anglia Polska jesienią tego roku, bo naprawdę brakuje go podczas meczów reprezentacji Polski..

piątek, 11 stycznia 2013

Przemek jesteśmy z Tobą!

 Latem 2012 roku Przemysław Pełka miał swój wzlot w karierze dziennikarskiej, gdyż po wieloletniej pracy w Polsacie przeniósł się do Canalu +, gdzie miał być uzupełnieniem za Jacka Laskowskiego, który odszedł z redakcji kilka miesięcy, przed  jego przyjściem. Jest jednym z najbardziej obiecujących się polskich komentatorów sportowych. Do Polsatu trafił wiosną 2002 roku, relacjonując mecze hokeju na lodzie. Pochodzi z Pszczyny, dlatego nikogo nie dziwi, że ma właśnie taką pasję. Po czterech latach zaczął komentować mecze piłki nożnej. Rozpoczęło się od mniej prestiżowych meczów ligi greckiej, by później zrelacjonować spotkania Champions League. Jednak nie był to koniec wrażeń dla Pełki, bo kilka miesięcy potem pojechał na Mistrzostwa Świata Niemcy 2006. Co więcej komentował mecz o 3 miejsce razem z doświadczonym Romanem Kołtoniem. Zbierał bardzo dobre recenzję po owym turnieju, będąc cichą nadzieją na sylwetkę dobrego komentatora. Każdy w niego wierzył, że uda mu się stanąć na dziennikarskim piedestale. Wzorów do naśladowania miał bardzo dobrych, bowiem pracował wraz z Mateuszem Borkiem, Romanem Kołtoniem, Bożydarem Iwanowem, którzy byli gwiazdami Polsatu, mając duże doświadczenie w tym zawodzie. Dwa lata później Pełka skomentował finały Euro 2008. Jak pamiętamy Mistrzostwa w Austrii i Szwajcarii były tylko transmitowane, przez grupę Polsatu. W 2009 roku, po trzech latach przerwy powróciła Liga Mistrzów, która dla stacji miała dość istotne znaczenie, bo kibice mogli spędzić wieczór w doborowym towarzystwie. Głównie prowadził transmisję z udziałem angielskich drużyn, które stwarzały widzom wiele emocji. Prawdziwym owocem jego długoletniej pracy było komentowanie finału Ligi Europy 2011, gdzie FC Porto podejmowało Sporting Bragę. Kiedy w maju 2012 roku telewizja pokazała ostatni mecz Champions League, nie mając praw już do dalszych transmisji, to Pełka postanowił zmienić otoczenie. Związał się Canalem +, gdzie miał zajmować Ekstraklasą, a także Ligą Hiszpańską, którą niegdyś komentował wcześniej wspomniany Jacek Laskowski. Mecze wychodziły mu bardzo dobrze, dając możnowładcom owej stacji pełną satysfakcje i fakt, że dokonali dobrego transferu. Jednakże nieoczekiwanie nastąpił dramatyczny rozwój zdarzeń. Zniknął z anteny Canalu, co martwiło widzów tej stacji. Nikt nie znał dokładnego powodu, ale jego brak był bardzo widoczny, bo kibice nie mieli okazji słuchać jego fachowych komentarzy i analiz. Okazało się jednak, że Przemysława Pełkę dopadł prawdziwy pech. Dziennikarz w wyniku choroby stracił jedną nogę, a może nawet stracić drugą. De facto przez kilka dni jego życie wisiało na włosku, więc okresu poprzedzającego przerwę świąteczną, na pewno nie zaliczył do udanych. Sam nie wie, czy w ogóle wróci do zawodu. Na razie o tym nie myśli, bo przeżywa prawdziwe życiowe piekło. Niegdyś walczył o to, aby spełniły się jego marzenia dziennikarskie, a teraz walczy z chorobą, która zostawi niewątpliwie plamę do końca życia.

Przemysławowi Pełce można życzyć jedynie powrotu do wykonywanej wcześniej pracy i aby wygrał walkę z chorobą, pokazując swoim fanom, że w życiu można się podnieść z prawdziwego dramatu..  

czwartek, 3 stycznia 2013

Święto wielkiego trenera

W poniedziałek swoje urodziny obchodził Sir Alex Ferguson, który jest jednym z najlepszych trenerów na świecie. Dysponuję on genialnym warsztatem trenerskim, co jest widocznie podczas jego dotychczasowej pracy. Można rzec, że jest jak wino, bo im starszy tym lepszy. Za jego panowania Manchester United jest prawdziwą potęgą, wzbudzającą szacunek u innych zespołów. Sir Alex Ferguson urodził się 31 grudnia 1941 roku w Govan, leżące na przedmieściach Glasgow. Podczas swojej przygody piłkarskiej występował tylko w szkockich klubach, takich jak : St. Jonhstone, Dunfermilne Athletic, Rangers, Falkirk. Jednakże w reprezentacji Szkocji, nie zdołał zadebiutować. Po zakończeniu kariery zawodniczej postanowił, że będzie się realizował w roli szkoleniowca. Miał wielkie serce, determinację, ambicję, stanowiąc wyznacznik do realizacji swoich marzeń. Swoją pracę rozpoczął w East Stirlingshire, który zostawił po roku, by przenieść się do St.Mirren. Był to klub dysponujący lepszymi warunkami infrastrukturalnymi, dając większe pole manewru Fergusonowi. Nie zamierzał  na tym spocząć, bowiem marzył o wielkich sukcesach szkoleniowych. Okres jego pracy trwał cztery lata, gdyż Szkot zawitał na  Pittodrie Stadium, gdzie został pierwszym trenerem drużyny Aberdeen. Początkowo nie osiągał żadnych sukcesów, natomiast było to kwestią czasu, bo Alex dysponował niesamowitym potencjałem. W 1981 roku zdobył Mistrzostwo Szkocji, pokazując, że ciężka praca przynosi owoce. Jednakże nie chciał spocząć na laurach, będąc głodnym dalszych sukcesów. Później seryjnie zasilał gablotkę klubową licznymi pucharami. Przede wszystkim zdobył Mistrzostwo Szkocji w 1981,1984,1985. Czterokrotnie stał na piedestale, zdobywając Puchar Szkocji w 1982,1983,1984,1986. De facto mógł się pochwalić zwycięstwem w Pucharze Zdobywców Pucharów oraz Superpucharu Europy w 1983. Wyniki te przyczyniły się, do objęcia funkcji selekcjonera reprezentacji Szkocji. Było to dla niego szczególne wyróżnienie, które wynagrodziło całokształt szkoleniowy Fergusona. Szkoci pod jego dowództwem wystąpili na Mundialu 1986, którego nie będą mile wspominali, bo odpadli z grupy, zdobywając jeden punkt. Wtedy reprezentacja Szkocji posiadała takich piłkarzy jak: Gordon Strachan, Alan Rough, Graeme Sharp itp. Dzień 6 listopada 1986 był dla niego bardzo wyjątkowy, gdyż został trenerem Manchesteru United. Tak jak w przypadku pracy w Aberdeen musiał przez kilka lat przecierpieć bez osiągnięć, by nabrać wiatru w żagle. W 1990 zgarnął Tarczę Dobroczynności, która oznaczała jego pierwsze trofeum, podczas pracy w United. I właśnie od tego momentu "czerwone diabły" zaczęły seryjnie osiągać sukcesy. Sir Alex Ferguson zdobył 12 razy Mistrzostwo Anglii, pokazując, że potrafi stworzyć wielki klub. Uczynił to w 1993, 1994, 1996, 1997, 1999, 2000, 2001, 2003, 2007, 2008, 2009, 2011. Jednakże nie jest to koniec wspaniałych sukcesów Szkota. Pięciokrotnie sięgnął po Puchar Anglii: 1990, 1994, 1996, 1999, 2004. Do swojego dorobku może dołożyć dziesięciokrotny triumf w rozgrywkach o Tarczę Dobroczynności: 1990, 1993, 1994, 1996, 1997, 2003, 2007, 2008, 2010, 2011. Najtrudniej Fergusonowi szło zdobycie Pucharu Ligi Angielskiej, co prawda zdobył ją czterokrotnie, ale trzy ostatnie w obecnym dziesięcioleciu: 1992, 2006, 2009, 2010. Jak na wirtuoza trenerskiego przystało, pokusił się o wspaniałe poczynania w rozgrywkach europejskich. Dwa razy sięgnął po Ligę Mistrzów:1999, 2008, także dwa razy przegrał w finale z Barceloną 2009 i 2011. Co więcej, jednokrotnie sięgnął po Puchar Zdobywców Pucharów 1991, Superpuchar Europy 1991, Puchar Interkontynentalny 1999 oraz Klubowe Mistrzostwo Świata 2008. Zliczając wszystkie trofea wyszło na to, że zdobył ich 39 w przeciągu 26 lat trenowania. Jest to inteligenty facet, który potrafi wyciągnąć z piłkarzy swoje maksimum. Czuje on od swoich piłkarzy duży respekt, czego większość trenerów zazdrości. Potrafi wyciągnąć drużynę z kryzysu, udowadniając, że ma silną osobowość. Ciężko pracował na swój trenerski sukces, ale kiedy on się zdarzył, to był w dużych ilościach. Szkotowi możemy życzyć dużo zdrowia, cierpliwości i sukcesów na angielskich boiskach.