środa, 5 grudnia 2012

Kolejna porażka Milanu na San Siro

Wczoraj AC Milan na własnym stadionie mierzył się z Zenitem Sankt Petersburg. Rosjanie liczyli na zwycięstwo, które miało dać gwarancję gry w Lidze Europy. Gospodarze byli pewni awansu do dalszej fazy, więc mogli oszczędzać niektórych zawodników. Tak się stało, albowiem w pierwszym składzie nie znalazł się Stephan El Shaarawy. Nie można tego powiedzieć o gościach, gdyż postawili na najsilniejszy skład. Początek należał do podopiecznych Luciano Spallettiego. Wychodzili bardzo wysokim pressingiem, chcąc pokazać, że tanio skóry nie sprzedadzą. Zenit liczył na swojego snajpera Hulka, który miał w tym spotkaniu pokazać swoje duże umiejętności. Milan nie pozwolił, aby goście szybko ich napoczęli i odważniej ruszyli do ataku. W polu karym miała miejsce kontrowersyjna sytuacja, bo Pazzini został powalony w polu karnym. Arbiter nie zdecydował się, by wskazać jedenastkę. Bardzo dobrze dysponowany był Bojan Krkić, który dużo biegał, co więcej starał się być głównym konstruktorem akcji. Kiedy znajdował się w szesnastce, to piłkarze z Petersburga, byli bardzo poddenerwowani. Bali się, że stracą jako pierwsi gola, co oddaliłoby ich od awansu do Ligi Europy. Rosjanie próbowali zaskoczyć strzałem z dystansu, ale uderzenie Sergieja Semaka minęło się z celem. Rossoneri więcej trzymali piłkę w środkowej strefie boiska, bezproblemowo rozgrywając swoje akcje. Decydowali się na strzały w okolicach szesnastego metra, lecz Malafeev bronił bez zarzutów. Goście szukali tej okazji, która da im prowadzenie. Nie odpuszczali drużynie z Mediolanu, pokazując przy tym duże umiejętności organizacyjne. W 35 minucie Portugalczyk Danny pokonał bramkarza Milanu i wyprowadził na prowadzenie swój zespół. W tym momencie Rosjanie byli w raju, bo z takiego scenariusza, mieli oni zapewniony udział w Lidze Europy. Szczególna była radość po golu Portugalczyka, gdyż ponad rok nie mógł grać w piłkę, a stanął na wyżynie swoich możliwości. Pokazał Spallettiemu, że potrafi pociągnąć zespół do końcowego sukcesu. Te plany chcieli pokrzyżować gospodarze, szczególnie Giampaolo Pazzini, który robił totalny rozgardiasz w polu karnym. Szukał wyrównującego gola, lecz Vyachesław Malafeev pokazywał się z dobrej strony, nie dając się pokonać. Pod koniec pierwszej części gry, podczas jednego ze starć, ucierpiał Tomas Hubocan, któremu jednak udało się powrócić w pełni zdrowia na plac gry. Milan próbował zdobyć wyrównującego gola, ale nic poważniejszego nie wskórał. Pierwsza połowa zakończyła się jednobramkowym prowadzeniem podopiecznych Luciano Spallettiego. Na drugą część spotkania oba zespoły wyszły bardzo zmotywowane. Zenit nie zamierzał odpuszczać, dlatego więcej graczy angażowało się, w akcje ofensywne. Pokazali, że odrobili lekcje z pierwszej połowy, gdzie atakowali  tylko dwoma-trzema napastnikami. Obrońca Aleksandr Anykuov ruszył w pole karne Milanu, ale nie zdołał pokonać Christiana Abbiatiego. Niewykorzystane sytuacje się mszczą i bardzo znacząco o tym piłkarskim porzekadle, mogli się przekonać goście, albowiem zawodnicy z Mediolanu byli bliscy zdobycia gola. W 65 minucie Massimilliano Allegri postanowił wpuścić na boisko Brazylijczyka Robinho, a zdjął Djamela Mesbaha. Roszada ta, miała dać świeżość w grze ofensywnej. Po tej zmianie przez kilkanaście minut dość niewidoczny był zawodnik Milanu. Zenit dawał swobodę rywalowi, co było błędem. Rossoneri wyprowadzali piłkę z dużym luzem, co martwiło Spallettiego. Ten trener postanowił zdjąć z boiska największą gwiazdę Hulka, który grał poniżej oczekiwań. Na boisku pojawił się Konstantin Zyrianov. Co więcej Brazylijczyk brzydko zachował się w stosunku do swojego szkoleniowca, nie podając mu ręki. W tym samym momencie w ekipie gospodarzy pojawił się Stephan El Shaarawy. Ostatnie 10 minut należało do Milanu. Po niespełna piętnastu minutach od wejścia odblokował się Robinho, który popisał się świetnym strzałem. Uderzenie było niecelne, ale gdyby leciało w światło bramki, to mielibyśmy wyrównanie. Później ciężar gry zaczął brać El Shaarawy, uderzając silnie z dystansu. Lecz tak jak w przypadku Robinho, wszystko zakończyło się fiaskiem. W doliczonym czasie gry okazje na dobicie Milanu mieli goście, ale pokazali się dużą niefrasobliwością, nie wykorzystując przewagi liczebnej w polu karnym. Ostatecznie Zenit Sankt Petersburg wygrał ten mecz z mediolańską drużyną, co zapewniło grę w Lidze Europy. Rossoneri już wcześniej zapewniło sobie awans do dalszej części gier, więc ta porażka nie wpłynęła znacząco na dalszy rozwój sytuacji w tej grupie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz