środa, 26 grudnia 2012

Cudowne zwycięstwo Manchesteru United

Niewątpliwie starcie Manchesteru United z Newcastle United, było najciekawszym spotkaniem w 19 kolejce Premier League. Goście chcieli sprawić niespodziankę, by oddalić się od dolnych rejonów tabeli. Trzeba dodać, że w zespole Manchesteru United, nie mogli zagrać tacy piłkarze jak : Wayne Rooney, Nani, Rafael, Shinji Kagawa i Anderson. Jednakże podopieczni Alana Pardewa także byli osłabieni przed tym meczem, bowiem nie mogli zagrać między innymi: Cheik Tiote, Yohan Cabaye, Hatem Ben Arfa, Steven Taylor oraz Dan Gosling.

Na początku tego spotkania Manchester spokojnie rozgrywał piłkę w środkowej strefie boiska, mając nadzieje, że uda się szybko napocząć piłkarzy Newcastle. Podopieczni Sir Alexa Fergusona charakteryzowali się długimi przerzutami na przeciwległą  stronę boiska, ale brakowało w nich dokładności. Goście nie zamierzali dać sobie łatwo pograć, próbując stworzyć składną kontrę. Demba Ba uderzał na bramkę z 30. metrów, czego nie spodziewał się David De Gea, odbijając futbolówkę przed siebie. Jednakże trafiła ona pod nogi Jamesa Perche'a, który skierował futbolówkę do siatki. Hiszpański bramkarz Manchesteru powinien poradzić sobie z tą interwencją, ale nie udało się tego dokonać. Sir Alex Ferguson nie wierzył w to, co widział. Jego podopieczni zachowali się niefrasobliwie, świadcząc o tym, że nie do końca byli skoncentrowani. Fani Newcastle przybyli na Old Trafford w niewielkiej grupie, ale mogli się cieszyć z takiego rozwoju zdarzeń. Gospodarze dążyli do tego, aby wrócić do równorzędnej rywalizacji. Jednakże defensorzy gości tworzyli zaporę, trudną do przejścia. Manchesterowi brakowało pomysłu na grę, co mogło cieszyć zespół przyjezdny. W ekipie Alana Pardewa notorycznie próbował zagrozić bramce gospodarzy Demba Ba, którego strzały były ciągle blokowane. W 20. minucie Tim Krul był zdziwiony, że podopieczni Sir Alexa Fergusona do tej pory, nie zagrozili jego bramce. Rzucały się w oczy płaskie zagrania, które przejmowali defensorzy Newcastle. Goście grali z prawdziwą finezją, chcąc pokazać, że nie są gorsi od Manchesteru.

Gospodarze dość często wrzucali piłkę w pole karne, lecz wszystkie zagrania kończyły się fiaskiem. W 24 minucie szczęście uśmiechnęło się do zawodników Manchesteru. Zamieszanie w polu karnym, źle się skończyło dla podopiecznych Alana Pardewa. Chicharito oddał strzał, który z najwyższym trudem obronił Krul. Jednakże w odpowiednim miejscu i czasie znalazł się Johnny Evans, który wpakował piłkę do pustej bramki. Radość trwała krótko, bowiem Evans zdobył drugiego gola w tym meczu, ale tym razem skierował futbolówkę do własnej bramki, co oznaczało, że zanotował samobójcze trafienie. Początkowo gol nie został uznany, lecz po konsultacji głównego arbitra z sędzią bocznym, bramka została zaliczona. Oznaczało to, że gospodarze od nowa będą musieli odrabiać straty. David Santon postawił sprawdzić refleks bramkarza rywala, uderzając z dystansu, natomiast De Gea zachował czujność i nie dał się zaskoczyć. Zawodnicy Newcastle byli częściej w posiadaniu piłki, co oznaczało, że gra idzie im znacznie lepiej niż gospodarzom. Każdy piłkarz Manchesteru myślał, że jest to koszmar, to naprawdę miało miejsce. Goście mogli zdobyć trzeciego gola, ale futbolówka trafiła w poprzeczkę. W zespole prowadzonym przez Sir Alexa Fergusona było widać duży strach, który cały czas towarzyszył im, podczas dzisiejszych zawodów. Prezentowali się poniżej oczekiwań, co martwiło fanów zgromadzonych na Old Trafford. W końcówce pierwszej połowy Robin Van Persie spróbował uderzenia z rzutu wolnego, ale strzelił obok bramki. Chciał się wspiąć na wyżyny swoich marzeń, jak w spotkaniu z Manchesterem City, natomiast teraz Holender mógł czuć się zawiedziony. Podczas tej pierwszej połowy w ekipie gospodarzy, każdy grał poniżej oczekiwań. Nie dziwił fakt, że kibice tą grę wynagrodzili gwizdami. Była to solidna lekcja pokory dla graczy Manchesteru United, z której chcieli wyciągnąć wnioski. 

Drugą część tego meczu miała być o wiele lepsza w porównaniu do pierwszej, która była fatalna dla gospodarzy. Sympatycy "czerwonych diabłów" pragnęli, aby ich pupile prezentowali się lepiej. Jednakże początek temu nie owocował. Piłkarze Sir Alexa Fergusona prezentowali nieprecyzyjne podania, które uniemożliwiły stworzenie składnej akcji. Fabricio Coloccini grał w sposób fenomenalny, tworząc ścianę trudną do przejścia. Piłkarzom Manchesteru grało się bardzo ciężko, ale wierzyli, że w końcu nastąpi przełamanie. W 58. minucie po doskonałym strzale z 30. metrów wyrównał Patrice Evra, który nie dał absolutnie żadnych szans bramkarzowi rywala, uszczęśliwiając kibiców na stadionie. Gra nieco się pozmieniała, bo gospodarze wreszcie nie bali się ryzyka, chcąc zgarnąć pełną pulę w tym meczu. Tym razem grali spokojniej w obronie, by kolejny raz nie popełnić błędów. W 67. minucie zawodnicy Manchesteru spoczęli na laurach, co znacząco się zemściło. W pole karne piłkę zagrywał Gabriel Obertan, a dobrze ustawiony Papiss Cisse wykorzystał niefrasobliwość defensorów przeciwnika, zdobywając gola, który ponownie wyprowadził graczy Newcastle na prowadzenie. Trzy minuty później błyszczał Robin Van Persie. Najpierw uderzył na bramkę, ale Tim Krul obronił strzał Holendra. Jednakże dobitki nie zdołał zatrzymać i snajper Manchesteru doprowadził do wyrównania. Chwilę potem mogło być już 4:3 dla gospodarzy, ale Coloccini uratował swój zespół przed stratą gola. Mógł się podobać Patrice Evra, bo nie bał się brać ciężaru gry, na swoje ramiona. W "szesnastce" gości miała miejsce kontrowersyjna sytuacja, bowiem ten błyskotliwy Coloccini zagrywał piłkę ręką. Arbiter stwierdził, że było to przypadkowe zagranie i gra toczyła się dalej. Jednak później koncertowo marnowali swoje okazje podopieczni Sir Alexa Fergusona. Najpierw  Robin Van Persie minimalnie obok bramki skierował futbolówkę. Następnie Chicharito nie zdołał pokonać Tima Krula, strzałem z bliskiej odległości. Gospodarze wyraźnie przejęli inicjatywę, po nieudanej pierwszej części gry. To oni byli zdobycia bliżej zdobycia zwycięskiego gola, niż gracze Newcastle. Lecz rzeczywistość owe fakty mogła zweryfikować inaczej, bo piłka trafiła w słupek, ratując Manchester przed utratą gola. Następnie byliśmy świadkami kolejnej zmarnowanej okazji przez Chicharito, który spudłował po uderzeniu głową, a w tej akcji przytomnie zagrywał Ryan Giggs. Co się odwlecze, to nie uciecze. Meksykański napastnik gospodarzy popisał się precyzyjnym strzałem, który pokonał Tima Krula, nie dając szans na skuteczną interwencję.

Piłkarzom Newcastle punkty wymknęły się z rąk, co bardzo ich martwiło, bo dali z siebie wszystko, a poczuli gorycz porażki. W tym meczu byliśmy świadkami dużej dawki emocji, która towarzyszyła nam od pierwszych minut. Co więcej, nikt się nie spodziewał, że Manchester będzie wstanie się podnieść, po kilku okresach świetnej gry Newcastle. To zwycięstwo cieszy podopiecznych Sir Alexa Fergusona, gdyż przybliża ich do tytułu mistrzowskiego. Po tym spotkaniu dostali kolejną dobrą wiadomość, że ich odwieczny rywal Manchester City, przegrał swoje spotkanie, będąc gorszy od Sunderlandu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz